Lipnowska Zjawa
Sen ukojenie duszy przynosi lub krwawą bliznę w sercu zostawia, kiedy wróżebne fatum zechce nam obwieścić. Groźna przeszłość, gdy w nocnych omamach powraca, żalem napełnia nasze jestestwo. W tym rozkołysaniu pragnień i dążeń naszych, myśl przewodnia zawsze powinna nam towarzyszyć, aby żyjąc w zgodzie z prawami świata tego i samym sobą, w harmonii wewnętrznej – w krainę snu wiecznego kiedyś odejść. Duch nasz silniejszy wówczas będzie mocą ziemskiego spokoju i nawet do kontaktów z ludźmi żyjącymi zdolny. My jednak zadumę i żal w sercu nosić będziemy, gdy nasi najbliżsi odejdą. Tylko czasem ukojeniem dusz naszych stanie się obraz bliskiej osoby w nocnym śnie objawiony, dziwny odgłos lub realny omam znanej nam postaci. A może po tamtej drugiej stronie, królestwa zmarłych, te same odczucia istnieją. Może moc tych emocji jest tak silna, że duchy pokonują barierę wymiarów i nawiązują z nami kontakt. Kto zresztą to zna? Sen wiekuisty spowija groby przodków naszych, a my ludzkim umysłem nie poznamy praw świata cieni. Jednak duchowość ziemskiego bytu powinniśmy rozwijać w sobie. Niech inspiracją dusz naszych będzie nawet ten ocean gwiazd na nieboskłonie. Może ta potęga, która wisi nad nami, każe powrócić nam na ten ziemski padół, gdy już duchem tam jesteśmy, i nauki żyjącym przekazywać. Trudno jednak połączyć nocny urok i czar rozgwieżdżonego nieba z prozaiczną obawą okrutnej nocy, że w czeluściach bram czai się niebezpieczeństwo, a zwykły krzak lęk wywołuje – czy ktoś za nim nie stoi? Groźny mrok za przyjaciela swego ludzki strach wybrał sobie. Głębię praw przyrody poznajemy jednak lepiej, kiedy żyjemy w małych prowincjonalnych miasteczkach. Tam nawet niebo jest inne. Ludzie częściej patrzą w górę, mają czas na zadumę i refleksję. Jeżeli więc mieszkasz w takim miasteczku, to powinieneś wiedzieć, że los wielką fortuną Cię obdarzył, możesz chłonąć spokojną, rodzinną atmosferę. Chwytaj czas całą swą psychiką, bo nawet czas na prowincji płynie wolniej. Jeżeli chcesz ukoić własną duszę i poznać polską prowincję, zapraszam na spacer po lipnowskich ulicach. Czas w tym miasteczku się zatrzymał i mieszkańcy życie swe wiodą zgodnie ze starymi dobrymi obyczajami. Są tu zabytki i atrakcyjne miejsca, które powinieneś zobaczyć. Ja zachęcam, abyś uwagę swą zwrócił na gmach miejskiego ratusza. Ten szlachetny w swej powadze budynek góruje nad okolicznymi kamienicami. Prostokątną wieżę tego magistratu wieńczy iglica z figurą anioła. To arcydzieło kowalskiej roboty jest efektem pracy mistrza Chałupca – ojca Poli Negri. Ten stateczny, poważny pan w pocie czoła wykuwał misterny znak, aby głód w jego domu nie gościł. Rodzicielska miłość Pana Jerzego w tym ratuszowym aniołku przybrała swą najwspanialszą formę. Trud i poświęcenie ojca rozumiała mała córeczka – Pola. Wiedziała, że jej tata tak ciężko pracuje, aby ona mogła kiedyś zostać wielką damą i przynieść zaszczyt rodzinie i znajomym. Co wymarzyła sobie, los spełnił. Gwiazda Wielkiej Poli Negri rozbłysła i świeci dalej, choć niestety jej już nie ma.
Z krainy wieczności niespokojny duch Poli zaczął powracać do świata żywych. Wieczorną porą na ratuszowej wieży, przy figurze anioła, dziwną poświatę zobaczyć można. Ten mglisty obłok kształtem piękną kobietę przypomina. To córka ojcu hołd składa. Miłość, która świat uszlachetnia , sama dowód nam daje, że nawet śmierć nie niszczy jej potęgi. Mrok minionych lat okrywa tajemnicą życie małej Poli i jej ojca. Duch Poli zaświadcza jednak, że w tej rodzinie miłość i szlachetność była przewodnikiem.
Jeżeli nie wierzysz moim słowom, stań i obserwuj ratuszową wieżę. Wieczorną porą zobaczysz tam ducha Poli Negri. Sam później będziesz o tym zjawisku mówił swoim znajomym. Zapewniam, że żaden mechanik tej zjawy nie zbudował, aby sobie chwałę przynieść i turystów do Lipna przyciągnąć. Tego spektaklu nie można racjonalnie wyjaśnić.
Lipnowski kopiec
Wiele słyszałeś już bajek o cudownych źródełkach, pokutujących duszach i tajemniczych komnatach, lecz wiesz, że to tylko fantazje. Przyjemnie jest tego posłuchać w długie spokojne wieczory. Urok krainy baśni pryska jednak w blasku słońca. Żyjąc w szarych czeluściach bloków, poddani iluzji życia, w świecie telewizji i miernych przyjemności, mamy swoje kłopoty i zmartwienia. W szaleńczym pędzie naszej cywilizacji, ducha zatracić jednak nie możemy. Spokój duszy i harmonię wewnętrzną osiągniemy, gdy ku przyrodzie kroki swe skierujemy. Ambicją naszą powinno być zmierzanie ku wyżynom, wzbogacanie się i nabieranie hartu ducha. Życie różne barwy przybrać może, lecz to oparte na ogniu i przyrodzie, zgodne z naturą, przewagę ma nad światem sztucznych wartości. Zauważ, że nawet choroby ducha w świecie przyrody nie występują, a pożywkę swą mają w krainie iluzji. Bogom równi nie będziemy, lecz doskonałość kształtować w sobie, aby od zwierzęcej natury odchodzić, to nasza ludzka misja.
Myśl nasza na wyżyny ma wzlatywać, nowe przestrzenie odkrywać. Wzbogacajmy się duchowo, niech dusza nasza świątynią będzie, a serca i rozumy stale się uszlachetniają. Jak siła fizyczna przed rozumem ustępuje, tak rozum zawsze za duchem stać będzie. Złudnym wartościom, pustce - przyjacielu - nie ulegaj, nawet gdy świat mami Cię blaskiem swym, emanując tysiącem urojonych wartości, duszę twą trucizną napełniając. Ty jednak, gdy jedność ciała i ducha osiągnąć chcesz, powinieneś szukać miejsc, w których duch Twój się wzmocni, a ciało okrzepnie. Przyroda i zabytki niech bliskie Ci będą, niech Cię otulają oddając swe uroki, nie nowoczesność miasta, w którym żyjesz. Zauważ, że nawet piękno i harmonia oparte są na naturze. Jeżeli świadkiem historii chcesz być i mroki wieków minionych przeniknąć, szczęście przynosząc sobie, możesz to uczynić, gdy rady mej posłuchasz. Jeżeli mieszkasz lub będziesz w grodzie nad Mieniem, co Lipnem zwą i po ulicach tego miasta kroczyć będziesz, wiedz, że i Lipno ma swoje szczęśliwe miejsce. Tu możesz odmienić swój los, gwiazdy będą Ci jaśniej świeciły, a dni piękniejsze będą. Pamiętaj, idź w miejsce, co burzom dziejowym się oparło, świadectwo swej potęgi dając. Miejscem tym jest „Wzgórze Świętego Antoniego”. Ten piękny, malowniczy pagórek, położony w centralnej części miasta, jest integralnie wtopiony w zespół parkowy. Każdy mieszkaniec grodu tego wskaże Ci ten monumentalny obiekt. Gdy już dojdziesz i staniesz przed tym słynnym wzgórzem, zastanów się nad tym, że historia tego terenu sama dowód daje swej wielkości. Punkt ten zawsze zło i dobro ku sobie przyciągał, lecz wojny i kataklizmy nie zniszczyły tego miejsca. Zimne i mroczne zwały ziemi nie każdemu odkryją tajemnice sprzed wieków, wiedz jednak, że stoisz przed kopcem o tysiącletniej historii. Gdy wyobraźnia i fantazja przewodnikiem Ci wówczas będą, ziemia energią nasączona prawdę dni przeszłych Tobie wyjawi. Wydarzenia dawne, minione wieki – same mówić będą. Musisz wiedzieć, że na tym wzgórzu był kiedyś gród piastowski. Rozpłynął się jednak w mroku dziejów i ślad po nim nie został. Co wcześniej w tym miejscu było – przed grodem? Jeżeli nie wiesz, powiem Ci. Była tu pogańska świątynia. Pogański Święty Gaj.
Na wzgórzu tym rozpalano ofiarne ogniska. Kapłani ubrani w długie szaty wznosili modły do bóstw, których wizerunki w drewnianych belkach przodkowie nasi wyciosali.
Gdybyś nawet nie uwierzył moim słowom, opowiem Ci ciekawą historię. Gdy pewnego razu stałem przed tym wzgórzem, miejsce to esencję swą oddało, pierwotną naturę ukazało. Wpatrzonemu w ten kopiec - nagle sen rzeczywisty, realny mą duszę owładnął. Śniąc na jawie zauważyłem, że nie ma figury św. Antoniego, a teren ręką człowieka zagospodarowany był ośrodkiem pogańskiego kultu. Dostrzegłem na szczycie wzgórza ledwo zauważalne postacie, które stały przed słupami wbitymi w ziemię. W odzieniu grubo tkanym mary te ręce do góry wzniesione miały, oddawały hołd gwiazdom. Postacie ich groźne i łaskawe jednocześnie były. Do tej pory nie wiem, czy świat, który dawno przeminął i ludzie, którzy odeszli – powrócili, czy to ja wkroczyłem w świat, który kiedyś istniał? Czy to tylko moje marzenia, wyobrażenia? Obraz ten w serce i duszę mi się wrył i do tej pory go pamiętam. Uwierz mi , przyjacielu, że człowiek ubrany w koronę snów i fantazji swoich w nierealnej, krainie znaleźć swe miejsce może. Bogatszym o nowe doświadczenia, łatwiej nam przez to życie kroczyć.
Szlachetny człowieku, gdy głębie duchowych doznań i wrażeń chcesz osiągnąć, przejdź się parkową aleją, która przylega do słynnego wzgórza. Spacer ten niech będzie dla Ciebie relaksem i wyciszeniem. Idąc wywołaj ze swej duszy myśl głęboką, o dniach minionych, bogach zamierzchłych i swych pradziadach, którzy owym bogom wiernie służyli. Całym swym ciałem chłoń moc i energię, która bije od tego miejsca. W trakcie tego spaceru duch Twój będzie mężniał, rozum się uszlachetniał, a serce ku wzniosłości wzlatywać będzie. Doskonalić się będziesz Przyjacielu, harmonię wewnętrzną osiągając. Niebo wysokie, które świadkiem tego spaceru-pielgrzymki będzie pozytywny los może Ci zesłać. Zawierz Opatrzności, która harmonię świata tego kształtuje.
Jest znany zwyczaj, który kultywują turyści odwiedzający ciekawe miejsca. Do fontann czy zabytkowych studni wrzucają drobną monetę, która jest symbolem ich więzi z owym miejscem. Ty też, droga Przyjaciółko, Przyjacielu – z portfela swego wyjmij ten symboliczny jeden grosz i rzuć go w trawę porastającą to wzgórze. Nie zabobon tak uskuteczniać będziesz, a piękną turystyczną atrakcję zrealizujesz. Kto zresztą wie, jak już jest z tym pieniążkiem. Kiedy bowiem głębiej się nad tym zastanowisz, myśl sama przypłynie i prawdę Ci wyjawi.
Pamiętaj, Przyjacielu, gdy te czynności wykonasz, duch Twój zaspokojony będzie, a widzenie świata rozszerzy się. Silny doznaniami tymi, z większa energią przez życie kroczyć będziesz. Kłopoty i nieszczęścia lżej będziesz odczuwać; dni Twoje lepsze będą.
Fantazja rozszerza umysł, budując wspanialsze życie. Nawet kamienie wówczas dla nas ożywają, intencje twórców oddając. Przyjacielu, niech droga Twa, przez światy fantazji i prawdy znaczona będzie prawością charakteru, mądrością i moralnością. Doznań duchowych nie obawiaj się, a szczerze je przeżywaj.
Lipnowski ogień
Prąd, atom, sputniki – nastaje nowa era. Lecz epoka ognia, która była i jest naszym udziałem, długo jeszcze nie przeminie.
Błogosławiony niech będzie ogień, który zimne wnętrza ciepłem napełnia, a ciemną drogę w świetlisty szlak przemienić może. Niech swą potęgą i blaskiem strzeże nas w dni szare, życie zmieniając w bajkową krainę, w której dobro i miłość nad upodleniem triumfuje. Wrośnięci sercem i ciałem w żar domowego paleniska, jesteśmy kruchym elementem potężnego wszechświata. Więź ta myśl wzniosłą z głębi dusz naszych wyzwala, gdy harcerskie dłonie „Betlejemski Ogień” w naszej krainie roznoszą. Żyjąc w jedności z prawami przyrody, w zamierzchłą przeszłość, ku obcej stronie oczy swe kierujemy, kiedy biegacz z olimpijską pochodnią w kierunku stadionu podąża. Starożytna Grecja wówczas wrota przed nami otwiera, piękno marmurowych budowli i kulturę dnia codziennego odsłaniając.
My, Polacy, wrośnięci jesteśmy jednak w tę ziemię, która nas wydała, po której stąpamy. Te łąki, pola, lasy – to część naszej duszy, tchnienie naszego istnienia. Ona energię w nas wyzwala i ku prawości czynów kieruje.
Będąc wierny zasadom tej Ziemi, świadectwo prawdy chcę Ci, przyjacielu, wyjawić i wszelkie waśnie zażegnać. Któremu z miast w naszej Ojczyźnie prymat pierwszeństwa, wskrzeszenia słowiańskich misteriów się należy? Mój przekaz to świadectwo człowieka, który bezimiennym uczestnikiem wydarzeń owych był i prawdę Ci wyjawiając, hołd mieszkańcom Lipna oddaje. Oni to bowiem na wiekowe uznanie zasłużyli, szlachetnością swych postaw i wiedzą, gdy prastary słowiański obrzęd w życie współczesne włączyli.
W pobliżu Lipna rozciąga się kompleks leśny, „Głodowskim Lasem” nazywany. Ten stary, gęsty bór, w swej naturze pierwotną puszczę przypomina. W głębi tej kniei są ostępy tak dzikie i srogie, że anioł zniszczenia mógłby mieć swe królestwo. Atmosferę surowości i grozy potęgują tam cierniste chaszcze i krzewy, które widok głębi lasu zasłaniają i wszelkie spacery uniemożliwiają.
W tym gąszczu dzikie trawy rywalizują z młodymi drzewami o prymat wielkości. Na takim właśnie terenie narodziła się nowa szlachetna wartość, która w swym majestacie przemawiać zaczęła do setek i tysięcy ludzi. W głębi tej kniei, nad brzegiem nieprzyjemnych moczarów, dziwnego bajora, które przez okolicznych mieszkańców „Świńskim bagnem” nazywane było, zebrała się grupa młodych ludzi. Śmiałkom tym kultura narodowa i szlachetna mitologia bliskie były. Noc mrokiem otulała jeszcze diabelskie uroczysko. Słońce na nieboskłonie dopiero zaczynało objawiać swą potęgę. W tej ciemnej głuszy wyraźne były tylko iskry powstające z uderzeń krzemienia o krzemień. Po chwili wskrzeszony ogień objął drewno, misternie ułożone w ogniskowy stos. Gdy światło rozświetliło szare postacie, można było dostrzec długie suknie i wieńce z kwiecia na skroniach dziewcząt, kubraki i luźne słowiańskie spodnie u chłopców. Zapaloną od żaru ogniska pochodnię poczet młodych Słowian poniósł do Lipna. Tam ustawiony na stadionie znicz zapłonął od żaru z tej pochodni. Szkolnym zawodom sportowym patronował ogień, w pierwotny sposób wskrzeszony. Pierwszy raz w naszej Ojczyźnie odbyła się taka prastara ceremonia, która w solidny sposób wpisała się w dorobek kulturalny całego narodu.
W głodowskich chaszczach cyklicznie zaczął odbywać się prastary obrzęd rozniecenia ognia, kiedy w lipnowskim grodzie mieszczanie swoje święto obchodzili. Uroczystości Dnia Miasta czy Patrona rozświetlać zaczął płonący znicz – kultowym ogniem.
Widzisz, kraj ten i ludzie, którzy tu mieszkają, mają swoją tradycję, którą umiejętnie w życie wcielać potrafią. Ślepe naśladownictwo nie jest ich udziałem. Tu nawet grecki znicz ma swój własny, słowiański wymiar. Niech duch tej krainy większa energię w ludziach wyzwala i ku prawości czynów kieruje.
Takie są moje marzenia – spoić teraźniejszość z odległą, zamierzchłą przeszłością.
Lipnowski kamień
Możesz hołdować nowym modom, lekceważyć tradycję, czy ustalone reguły, lecz zawsze przed miłością głowę pochylisz i myśl głęboka w Tobie powstanie – jak to jest możliwe, że to uczucie jest bliskie wszystkim i każdego może dosięgnąć.
Niestety czasem wielka miłość dwojga ludzi po latach ulatuje a niesmak i rozgoryczenie pozostaje byłym kochankom. Gdy sam się nad tym zastanowisz to zauważysz, że zabrakło w tych małżeństwach pozytywnego ducha, tej przewodniej gwiazdy miłości. Recept na szczęśliwe małżeństwa nie ma. Nie pomogą narzeczeńskie przysięgi w szczęśliwych zakątkach czy śluby w tych słynnych miastach miłości, w których nie powinno być rozwodów i zdrad, a są. Człowiek jest tylko igraszką w rękach opatrzności.
Gdybym miał dawać radę dwojgu ludziom co życie razem chcą wieść opowiedziałbym im historię kamienia, który od wieków w lipnowskim parku leży. Ten ciężki głaz 650 lat temu polscy chłopi wtoczyli na „Księżą Górę” najwyższy szczyt tego terenu. Takie bowiem było polecenie panów tej ziemi, niemieckich zakonników zwanych krzyżakami. Bogobojni mnisi uznali, że górujący nad lipnowskim grodem wierzchołek idealnie nadaje się do budowy murowanej twierdzy. Zastraszona i sterroryzowana polska ludność srogie cierpiała katusze albowiem nawet kaprysy zakonnych braci były dla niej prawem; poleceń słuchać musiała. Spędzeni więc polscy chłopi w znoju i pocie czoła budowali przeklętą fortecę. Kopali głębokie rowy pod fundamenty, wtaczali głazy, wnosili kamienie ku chwale i potędze najjaśniejszego Zakonu. Teren ten w psychice niemieckich panów trwale miał być im przynależny a twierdza gwarantowałaby potęgę tym wyrodnym ludziom. Sam jednak los wykazał, że brutalna przemoc, śmierć i ludzkie nieszczęście nie są podstawą do tworzenia wielkości.
Pewnej upalnej nocy po wieczornej mszy zakonni rycerze spać nie poszli tylko udali się na inspekcję budowy zamku. Idąc wśród kamieni i hałd piachu natknęli się na parę młodych ludzi złączoną miłosnym uściskiem. On podobno był wieśniakiem budującym zamek, ona piękną dziewczyną z pobliskiego grodu. Ich imiona niestety zatarł czas. Strach i wściekłość wybuchła w krzyżackich sercach. Takie zachowanie na poświęconej ziemi to bluźnierstwo. Ruch ręki błysnął niemiecki sztylet trafiając młodzieńca w serce. Dziewczyna pchnięta z okrutną siłą przez bezdusznego zakonnika głową uderzyła w potężny głaz młode swe życie tracąc. Gdy młodzi martwi już byli, braciszkowie oczy ku niebu podnieśli, a z ich ust modlitwa dziękczynna popłynęła, przecież grzech ludzki w zarodku zdusili, ku chwale boga miłosiernego. Po skończonej inspekcji śpiąc w swych namiotach zbudzeni zostali wyciem wilków. Zwierzęta te przez 7 nocy całymi stadami przychodziły w miejsce, gdzie życie swe oddali młodzi męczennicy miłości. Służba zakonna nie była w stanie odgonić tych groźnych bestii, które utożsamiano z posłańcami diabła. Nie pomagały nawet msze wyrodnych rycerzy. Wilki dziwną misję siedmiokrotnie uskuteczniły. Po naradach ze swoim przełożonym brać zakonna uznała, że miejsce gdzie zamek chciano fundować jest nieczyste, albowiem do samego diabła należy i budowę zakończono.
Nieszczęsny kamień, niemy świadek śmierci tych młodych do dnia dzisiejszego w lipnowski parku leży. Gdybym więc udzielić miał rady młodym ludziom, którzy przez życie razem iść zamierzają, powiedziałbym – kroki swe skierujcie do lipnowskiego parku. Tam, ty dziewczyno przed słynnym głazem kwiatki połóż, a ty chłopcze świeczkę zapal, aby dawnych kochanków upamiętnić. Łaskę ich wdzięcznych dusz zyskacie. Zamierzchli kochankowie pomni waszego czynu w życiu wam pomogą, gdy po latach ziarenko niezgody zakiełkuje w waszym małżeństwie.
Pierścionek
Mój synku, ty złoty królewiczu, jesteś taki smutny i zamyślony.
Prawdopodobnie znowu myślisz o tej dziewczynce, którą codziennie, którą codziennie spotykasz na placu zabaw. Martwisz się, że ta panienka bawi się z innymi chłopcami, a nie z tobą. Dobrze, zrobimy coś z tym, aby i Ciebie polubiła. Tylko nie mów o tym innym dzieciom. Jest na to sposób, tylko taki tajemniczy, czarnoksięski. Mówiła mi o nim twoja babcia, gdy byłem jeszcze mały. Babcia przeczytała „Tajemną księgę czarów i poznała różne zaklęcia. Jutro pójdziemy do jubilera i kupimy malutki pierścionek z czerwonym oczkiem. Gdy przyjdziemy do domu, ty trzy razy dmuchniesz na ten czerwony kamyczek w pierścionku i bardzo szybko dotkniesz lusterka. Zaklęcie zacznie wówczas działać. Gdy zobaczysz tę koleżankę, wręczysz jej ten zaczarowany pierścionek i poprosisz, aby włożyła go na swój paluszek. Od tej chwili ta ładna panienka zostanie twoją przyjaciółką. Nawet, gdy kiedyś zdejmie ten prezent od ciebie to i tak zawsze będzie jej bardzo bliski i nigdy ciebie nie zapomni. Musisz wiedzieć mój synu, że dzięki czarom ten cudowny pierścionek będzie miał w sobie wielką moc. Uzyska bowiem niezwykle właściwości składać się będzie z dwóch części. Jedną metalową, będziesz widział i dotykał. Druga, zrobiona z niewidocznej mgiełki, znajdować się będzie w środku pierścioneczka. To ta zaczarowana mgiełka na zawsze pozostanie na jej paluszku i w serduszku. Tak działają czary. Odwagi więc mój mały, dzielny rycerzu.
Łóżeczko
Moja ty piękna księżniczko, łóżko już posłane i zaciągnięte rolety. Musisz wiedzieć, że o tej porze wszystkie dzieci już dawno śpią. A Ty co – dalej chcesz się bawić i rozrabiać? Kochanie, posłuchaj mnie uważnie. Zdradzę Tobie wielki sekret. Kiedy przed snem stać będziesz przy łóżeczku, wyciągnij rączkę i pogłaszcz swoją poduszeczkę, a następnie chuchnij na nią. Później spokojnie się połóż i mocno zamknij oczka. Gdy taka ładna panienka jak Ty ma zamknięte oczy, to zaczyna widzieć serduszkiem. Zobaczysz wówczas bajkowy świat, poznasz historie wspaniałe i niezwykłe. Pokażą je Tobie Twoi nowi przyjaciele: dziewczynka o imieniu Rozetka i chłopiec Elinek. Wyglądają oni tak jak inne dzieci, różnią się tylko tym, że są przezroczyści. Zbudowani są bowiem z bajkowej mgły. Rozetka i Elinek cichutko podejdą do Twojego łóżeczka i pokażą Tobie ogromną książkę. Księga ta jest niezwykła, baśniowa. Okładkę ma skórzaną, ze złotymi ozdobami. A w środku na każdej stronie jest inna bajka. Ogląda się taką bajkę jak film w telewizji. Dziś, gdy się położysz to Twoi nowi przyjaciele pokażą Tobie pierwszą bajkę „Przygody Kaczorka Ewanka”. Ewanek był białą kaczuszką, biedną, wrażliwą i bardzo uczciwą. Kiedyś postanowił jednak zmienić swoje życie. Nie chciał dłużej całymi godzinami pływać po jeziorze i nudzić się tak, jak robią to inne kaczki. Zaczął się uczyć i bardzo ciężko pracować. Mozolnie zbierał małe patyczki i duże gałązki, i wybudował sobie pałac. Wszystkim ptakom w okolicy udzielał dobrych rad i pomagał. Zawsze był życzliwy i miły. Kiedyś zebrały się gęsi, kaczki, łabędzie wróble, szpaki, wrony i inne ptaki. Doceniając postawę Ewanka postanowiły wybrać go swoim królem. Kaczorek zgodził się i został królem ptaków. Nosił złota koronę i mądrze rządził. W jego królestwie panowała zgoda i miłość. Wszystkim ptakom bardzo dobrze się wówczas żyło. Moja Ty piękna, mała królewno, kładź się spać, a jutro rano opowiesz mi, jak podobał się Tobie król Ewanek. Tylko nie zapomnij pogładzić i chuchnąć na swoją małą poduszeczkę.
Ognisko
Dawno, dawno temu ludzie, którzy żyli przed nami trochę się od nas różnili. Nie wszyscy potrafili czytać i pisać. Bali się burz i wichrów. Byli bardzo zabobonni. Uważali, że w głębi lasów mieszkają złe duchy, które mogą im szkodzić. Długo zastanawiali się i rozmawiali, co robić, aby te złe istoty nie straszyły ich. W końcu ustalili, że postawią w swoich wioskach i na rozstajach dróg drewniane rzeźby ludzi. Uznali, że złe duchy będą się bały tych rzeźb i nie będą wychodzić z lasu. Jak postanowili, tak zrobili. Mijały lata, a każdym upływającym rokiem ludzie coraz bardziej wielbili drewnianych bogów. Nadali nawet tym rzeźbom imiona, chwalili je i się do nich modlili. Musisz wiedzieć mój dzieciaczku, że drzewa też swój rozum mają i myśleć potrafią. Dlatego te drewniane słupy zaczęły gromadzić w sobie tę energię ludzkiego chwalenia i modlitw. Stały się prawie jak żywe, tylko mówić i chodzić nie potrafiły. Ludzie tak się zachowywali przez bardzo wiele lat, dokąd nie zmądrzeli i nie zauważyli, że chwalą drewniane posągi wykonane przez siebie. Długo rozmawiali o tym, co teraz mają zrobić z tymi rzeźbami. W końcu zwołali zebranie, na którym zdecydowali, że spalą te słupy. Jak uradzili, tak zrobili. Poszli i spalili swoich bogów. Niestety w tych rzeźbach była zawarta ta niewidoczna energia, która uleciała w powietrze, gdy drewno, z którego bożki były zrobione spłonęło. Z energii tej powstały duchy tych bogów. Do tej pory błąkają się po lasach i łąkach, pałając do nas, ludzi żyjących, wielką złością i mściwością. Dlatego będąc w lesie nie wolno zapalać zapałek, ani w niedozwolonym miejscu rozpalać ognisk. Ogień bowiem zaraz przyciągnie te niewidoczne duchy starych, pogańskich bogów, które będą dmuchać na ten płomień, aby stawał się coraz większy i zapalił cały las. Powstanie wówczas tak duży pożar, że nawet panom strażakom trudno będzie go ugasić. Nie wolno więc w lesie rozpalać ognisk.
Waldemar Panert
Urodzony 23 grudnia 1957 roku w Lipnie.
Wykształcenie:
Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu
Studia Podyplomowe na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu
Studia Podyplomowe na Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku
Zainteresowania realizuję w ramach przynależności do:
- Lipnowskiej Grupy Literackiej
- Stowarzyszenia Polskich Wynalazców i Racjonalizatorów
- Związku Żołnierzy Wojska Polskiego
Publikacje:
- Głos Weterana i Rezerwisty
- Polska Zbrojna