Matka, Eleonora z Kiełczewskich, wyszła za mąż za młodszego od siebie o 10 lat słowackiego imigranta z domieszką cygańskiej krwi. Jerzy Chalupec prowadził w Lipnie warsztat kotlarski, w czym pomagała mu jego matka oraz brat Paweł. Pola swoje dzieciństwo spędzone w Lipnie wspomina bardzo ciepło, miała poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa i wielkiej rodzicielskiej miłości.
W swoim pamiętniku pisze :
„Mieszkaliśmy w parterowym, pięciopokojowym, białym domku. Meble w nim były masywne, takie jak wtedy nakazywała moda, nie na pokaz, lecz do przechodzenia z pokolenia na pokolenie.
W zimie siadywaliśmy wszyscy koło pieca w kuchni, gdzie moja matka, wspaniała gospodyni, przygotowywała cudowne posiłki. Pod tym względem była wprost genialna. Gotowała zupy tak gęste, że łyżka w nich stała, smażyła wspaniałe, rumiane naleśniki, piekła niezwykle smaczny chleb i nawet całe prosiaki na węglu drzewnym. W naszym domu stale unosił się rozkoszny zapach płynący z kuchni.
Z nastaniem wiosny pola wokół Lipna zakwitały barwnymi kolorami; przystrajały się w niezliczone ilości chabrów, maków i słoneczników. Biegałam po tych polach i zbierałam całe naręcza kwiatów, ile tylko mogłam udźwignąć, i tuląc je do siebie znosiłam do domu. O nadejściu lata najlepiej świadczyły kwiaty, polne i ogrodowe, w każdym kącie domu, a ich odbicia rozjaśniały ciemną powie
rzchnię mebli.
Dla mnie, w dzieciństwie, ulubionym widokiem były kwitnące gałęzie jabłoni i wiśni. Zabawki, które kupowali mi rodzice, oddawałam innym dzieciom, byle tylko wybronić się od ich zabaw, a zapewniæ sobie samotność i wdrapywać się na drzewa. Godzinami przesiadywałam na konarach wpatrzona gdzieś w dal. Już nie pamiętam i nie sądzę, abym nawet wtedy mogła odpowiedzieć na to pytanie. Chyba byłam ciekawa odległego i tajemniczego świata, który nie budził we mnie lęku, tylko bezgraniczną głęboką tęsknotę. A jednak, mimo tej skłonności do zadumy, nie byłam dzieckiem nieszczęśliwym. Potrzebowałam tych chwil samotności, z nikim niepodzielanych. Ojciec, zachowując poważną minę, lubił mi dokuczać. Kiedy wracał na obiad w południe, spoglądał w górę i choć mnie wśród liści nie widział, pewny jednak, że tam jestem, rzucał kwitnącym gałęziom pytanie : ,, Jakże siê dziś miewa nasza Zamyślona?’’ Ześlizgiwałam się w jego objęcia i śmieliśmy siębeztrosko przez cały czas obiadu, aż do chwili, gdy musiał wracać do pracy. Zanosił mnie do stołu, który matka nakrywała w ogrodzie. A przy jedzeniu pytał z udaną powagą, czy ten kąsek może być pożywką dla myśli i mózgu.’’
Nowy etap w życiu Poli zaczął się z powodu dla niej bardzo dramatycznego. Aresztowano jej ojca. Matka postanowiła przeprowadzić się do Warszawy. Sprzedała dom i ogród, i wraz z 7-letnią córeczką wynajęła mały pokoik na poddaszu przy ul. Browarnej 11. Na pewno nie był to świat, o jakim marzyła Pola nad brzegami rzeczki Mień.
Matka imała się różnych zajęć, ale często brakowało na chleb. Pola ze złością wspomina przyklasztorną szkołę, w której wyróżniała się raczej arogancją i słabymi ocenami. Miejsce w tym szeregu nie było dla niej. To właśnie prowincjonalne pochodzenie pozwoliło jej zbudować w sobie wewnętrzną wolność i nie ulegać przypadkowym schematom.
Uwielbiała za to akrobacje na podwórkowym trzepaku. Jej zwinne i zgrabne ruchy wpadły w oko sąsiadom, podobno parze chórzystów z opery, którzy zaproponowali Poli egzamin do Szkoły Baletowej. Zdała go pomyślnie. Uczyła się baletu w szkole, która pozostawała pod patronatem samego cara Mikołaja II. Ścisły regulamin zajęć nie przerażał o dziwo sumiennej tym razem uczennicy. Upór, pracowitość i temperament były podstawą sukcesu w tym zawodzie.
Niewątpliwy talent, który ujawnił się w tym okresie, pozwolił Apolonii na szybkie pokonywanie szczebli kariery.
Sytuacja materialna znacznie się poprawiła i razem z matką mogły zmienić mieszkanie. Niestety, u Poli stwierdzono początki gruźlicy. Intensywna kuracja w Zakopanem przyniosła pożądane efekty. Będąc w górach, Pola dużo czytała, m.in. zbiorek wierszy Ady Negri - „Niedola - Burze’’ w przekładzie Marii Konopnickiej. Ta włoska poezja tak przypadła do gustu młodej artystce, że od nazwiska jej autorki przybrała potem swój pseudonim.
Jednak choroba uniemożliwiła jej dalszą pracę w balecie. Ale nie ma tego złego… Ambitna Pola chciała grać!
Warsztat aktorski rozwijała dzięki Honoracie Leszczyńskiej, córce Wincentego Rapackiego pochodzącego także z Lipna. Honorata Leszczyńska była wspaniałym pedagogiem, a Pola zdyscyplinowaną i chętną słuchaczką.
Negri zadebiutowała na scenie Teatru Małego rolą Anieli w ,,Ślubach panieńskich’’ 1 września 1912 roku. Zebrała bardzo pochlebne recenzje. Uwagę zwracała nie tylko jej uroda, ale przejmująca szczerość odgrywanych postaci, gesty oraz mimika twarzy reagująca błyskawicznie i niezwykle sugestywnie.
Istotny wpływ na jej filmową karierę miał wicedyrektor Warszawskich Teatrów Rządowych, Kazimierz Hulewicz. To on był autorem pierwszego scenariusza filmowego napisanego dla Poli. Premiera „Niewolnicy zmysłów’’ odbyła się 25 grudnia 1914 roku w kinie „Urania’’ w Warszawie. Mimo napiętej sytuacji politycznej, film odniósł ogromny sukces.
Potem grała w jeszcze kilku polskich filmach, by ostatecznie skorzystać z zaproszenia do Berlina. Skupiona na pracy, niezwykle wytrwała, autentycznie przeżywająca role, pełna ekspresji i, jak niektórzy uważają, nadmiaru środków artystycznego wyrazu, w środowisku warszawskim była uważana za profesjonalistkę. Zdążyła już stworzyć pewien typ granych przez nią bohaterek - „femme fatale”…
Kinematografia niemiecka wchłonęła potencjał artystyczny Poli Negri natychmiast i zachłannie. W 1918 roku publiczność niemiecka euforycznie przyjêła gigantyczną produkcję „Oczy mumii Ma’’ w reżyserii Ernsta Lubitscha. Egzotyczna uroda aktorki, umiejętności taneczne i wprawna ręka reżysera złożyły się na szybką europejską karierę Poli. Kolejne filmy: „Carmen”, ,,Madame Dubarry’’- to perełki kina niemego. Pola ze swoim talentem i umiejętnościami trafiła we właściwym czasie we właściwe miejsce. Kino potrzebuje gwiazd, gwiazdy potrzebują kina. Nie było ich wtedy wiele… Sarah Bernhardt, Asta Nielsen, Marlena Dietrich. A Pola urodziła się po to, żeby grać. To było jej powołaniem i sensem życia. Tytaniczna praca nie sprzyjała nawiązywaniu kontaktów towarzyskich. Może dlatego niektórzy postrzegali ją jako wyrachowaną egoistkę, skupioną tylko na swojej karierze. Może taka właśnie była…
Bardzo kochała matkę, ceniła jej trzeźwość umysłu, rozsądek, opanowanie. Sama była dosyć pragmatyczna, nie wywoływała skandali, tak charakterystycznych dla niektórych ekranowych idoli.
Podczas pierwszego pobytu w Niemczech często odwiedzała Polskę i matkę, którą namawiała do wyjazdu. W Bydgoszczy kupiła piękną kamienicę, jednak z braku czasu nie bywała tam, ale udzieliła kiedyś gościny gen. Hallerowi przebywającemu akurat w tym mieście. Na rzecz lipnowskiej szkoły średniej przekazała sporą sumę pieniędzy. Swój najpiękniejszy portret pędzla Tadeusza Styki przekazała do Muzeum Narodowego w Warszawie tuż przed wybuchem II wojny światowej.
W 1919 roku wyszła za mąż za Eugeniusza Dąmbskiego, porucznika z Sosnowca, hrabiego. Jednak praca artystyczna, pewna niezależność i życiowe cele nie sprzyjały stadłu rodzinnemu. Zresztą nie hrabiowskie, ale wojskowe maniery zdominowały charakter porucznika i consensusu nie udało się osiągnąć.
Wychowaniu kobiet w czasie zaborów przyświecało hasło ,,Światem dla kobiety jest dom, domem dla mężczyzny jest świat’’. O ile w zaborach pruskim i niemieckim miały one pewną samodzielność, o tyle w rosyjskim były całkowicie zależne od ojca, potem męża. Wszędzie miały bardzo ograniczony dostęp do szkolnictwa, zwłaszcza wyższego oraz niewielkie możliwości spełnienia się w pracy.
Dlatego osobowość, styl życia i kariera Poli Negri były postępowe, jak na owe czasy nowoczesne i ekstrawaganckie. Dla wielu kobiet gwiazda stanowiła wzór do naśladowania. Zmieniła wizerunek kobiety – podobno pierwsza ( po królowej Nefretete ) zaczęła malować paznokcie, nosić wysokie, zgrabne botki na obcasach, była mistrzynią makijażu, lansowała oryginalne modele sukni do podróży lotniczych.
W wieku 25 lat wyruszyła na podbój Ameryki, która poznała talent aktorski Poli już w 1920 roku, kiedy to odbyła się premiera ,,Madame Dubarry’’. Lubitsch i Negri odnieśli ogromny sukces. 106 tysięcy osób obejrzało ten film w ciągu tygodnia, a dziennie przynosił 10 tysięcy dolarów zysku. Nic dziwnego, że Nowy Jork na czele z Adolphem Zukorem powitał polską gwiazdę, jak prawdziwą królową srebrnego ekranu.
Za oceanem z afisza schodziła już Theda Bara, siostry Gish do filmowych wampów nie należały, Gloria Swanson była typową Amerykanką, a Mary Pickford „małą, dobrą dziewczynką”.
I oto charyzmatyczna Pola swoją urodą, spojrzeniem i gracją wypełniła lukę na kolejnym firmamencie gwiazd.
Intensywna praca aktorska to lata 1923-28. W tym czasie nakręciła 20 filmów, zarabiając milion dolarów rocznie. „The Spanish Dancer”, „Cesarzowa”, „Hotel Imperial”, „Bezwstydna kobieta”, „Drut kolczasty” to tylko niektóre spośród amerykańskich hitów okresu niemego kina. Negri zamieszkała w piętrowym pałacu w Beverly Hills. Inwestowała w nieruchomości, akcje i biżuterię. To ona w dużej mierze przyczyniła się do popularności Paramount Pictures. Otoczona luksusem i sztabem służby, ogrodników i sekretarek czuła się jak księżniczka. Jednak typowo amerykańskie, komercyjne podejście do sztuki filmowej rozczarowało ambitną Słowiankę. Przebój kasowy nie musi być dziełem wybitnym. Ale i do tego Pola zdążyła przywyknąć. Za Europą i tak wkrótce zatęskni…
Tymczasem w Ameryce Pola przyciągała uwagę nie tylko kamery i publiczności, ale przede wszystkim mężczyzn!
Romans z Charlie Chaplinem nie był długi, ale dosyć burzliwy. Każda ze stron tego związku inaczej interpretuje jego treść i przyczyny zerwania. Były to dwie różne osobowości zafascynowane sobą nawzajem. Pola, intrygująca, błyskotliwa, utalentowana (także grała na różnych instrumentach, śpiewała, rzeźbiła, malowała, władała pięcioma językami ), imponowała Chaplinowi rozsądkiem i logiczną oceną rzeczywistosci. Charlie uwielbiał zaś komplikować proste sytuacje, aranżował prozę życia na swój dziwaczny „chaplinowski’’ sposób. Prawda czasu myliła mu się z prawdą ekranu. Wieczna imaginacja zmęczyła Polę, która publicznie stwierdziła, że „wszyscy clowni żyją w świecie fantazji’’. Komik nie był dłużny i cynicznie odciął się, mówiąc, że jest dla niej za biedny. No cóż, może jest w tym trochę racji, że Pola przywiązywała zbyt dużą wagę do bogactwa i demonstracyjnie obnosiła się z nim. Nie była też gotowa do rezygnacji z aktorskiej kariery na rzecz bycia żoną i matką, czego domagał się Charlie.
Wielką miłością jej życia był Rudolf Valentino. W tym związku para miała wiele wspólnego. Rudi był biednym emigrantem z Włoch, świetnie tańczył, prowadził wystawny tryb życia, często na pokaz. Byli sobie przeznaczeni, planowali razem przyszłość, która była tuż, tuż. Po raz kolejny wielkie uczucie Poli zostało nieszczęśliwie ulokowane – gwiazdor umiera 23 sierpnia 1926 roku po przeprowadzonej operacji.
Amerykanie kochają swoje gwiazdy, czasami jednak brakuje im swoistej tolerancji i zrozumienia. Tak było w przypadku histerycznego zachowania się Poli na pogrzebie Valentina. Dramatyczne rzucanie się na trumnę, wg opinii publicznej, graniczyło z teatrem i nieuzasadnioną rozpaczą .
Dlaczego to akurat Polka miała być tą najważniejszą kobietą jego życia? On nie zdążył jeszcze tego udowodnić światu i ona musiała to zrobić. I to nie było wiarygodne dla Ameryki, a dla niej samej wielce upokarzające! Biedna Pola!
Ameryce i nie tylko naraziła się raz jeszcze. Kiedy na przełomie lat 20. i 30. kariera Poli znacznie zwalnia, postanawia wrócić do Europy, do Niemiec. Tam mogła dalej grać.
Z pewnymi perturbacjami (po uzyskaniu zaświadczenia, że jest Aryjką, że jest Polką) rozpoczyna nowy rozdział swego życia.
Rozdział, który okazał się ostatnim w jej filmowej wędrówce.
Kiedy Marlena Dietrich opuszcza faszystowskie Niemcy, Pola godzi się na angaż. Walczy z propagandą, aby po kilku latach zrezygnować ze współpracy. Mimo to, w tej niesprzyjającej rozwojowi sztuki atmosferze, nakręciła kilka niezłych filmów, m.in.: „Mazurkę’’, „Moskwa – Szanghaj’’, „Tango Notturno’’. W 1934 roku podpisano traktat polsko – niemiecki, a władze naszego kraju popierały kontakty kulturalne z Niemcami. Swoją karierę rozwijał tam również Jan Kiepura czy „importowana” ze Szwecji Zarah Leander.
Pola nie potrafiła jeszcze żyć bez filmu, była w pełni sił twórczych, nadal piękna. Życie bez kamery, bez pracy byłoby puste, a Pola nie chciała robić nic innego. Zresztą wir pracy znów okazał się najlepszym lekarstwem na niepowodzenia w życiu prywatnym. Nieudane małżeństwo z księciem Mdivanim – wymuszony ślub, brak miłości, hulaszczy tryb życia małżonka, wreszcie utrata dziecka – zakończyła się rozwodem.
Czy niefortunne wybory mężów z tytułami wynikały z kompleksów, braku intuicji, czy może innych okoliczności?
Z perspektywy czasu trudno to ocenić.
Faktem jest, że Pola w miłości szczęścia nie miała. W świetle sztucznych jupiterów była osobą publiczną, należała do całego świata, w gruncie rzeczy była samotną kobietą, a jej życie rodzinne w całości wypełniała matka.
Pola bardzo liczyła się z jej zdaniem, zawsze chciała mieć ją blisko siebie. Eleonorze Chalupec najbardziej odpowiadała jednak Francja. Tam też zamieszkała z Kazimierzem Hulewiczem, który zarządzał europejskim majątkiem Poli. Willa na Cap Ferrat na Lazurowym Wybrzeżu oraz Pałac Seraincourt pod Paryżem były też miejscami częstego pobytu artystki. To był jej europejski dom. Tam też zastał ją wybuch II wojny światowej.
W 1941 roku na statku „Excalibur’’ opuściła kontynent i wróciła do Ameryki. Na brzegu nie było już fanfar i kwiatów, nie było też propozycji filmowych. W 1943 roku zagrała w swoim przedostatnim filmie ,,Hi Diddle Diddle’’. Mieszkała bardzo skromnie, właściwie nędznie. Ale z godnością znosiła kres swojej wielkiej kariery. Pamiętała słowa sławnej Sarah Bernhardt, skierowane do niej podczas rozmowy w Paryżu, że ,,nie można się wznieść powyżej swoich sukcesów ani upaść poniżej swoich porażek’’.
Jednak szczęście znów się do niej uśmiechnęło. Na swej drodze spotkała dziennikarkę muzyczną, Margaret West. Zamieszkały razem, we trzy - Margaret, Pola i jej matka. Wróciły luksusowe wille, dobrobyt i spokój. Być może za ten szczęśliwy zbieg okoliczności Pola wraz z matką ukończyły dużo wcześniej rozpoczętą budowę kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej w Los Angeles. Obydwie były zawsze głęboko wierzące. Kościół został oddany do użytku w 1955 roku. Kilka miesięcy później, w wieku 93 lat, umiera ukochana matka Poli.
Po długiej przerwie, za namową przyjaciółki zagrała w swoim ostatnim filmie „Księżycowe prządki (1964).” Zdjęcia kręcono w Londynie. Polę powitano tam bardzo entuzjastycznie, a zwłaszcza dla młodszych fanów była wielką, żywą legendą kina.
Europę odwiedziła wraz z Margaret West, do Polski nie zdążyła przyjechać. Zapadła na chorobę oczu, tracąc powoli wzrok.
Pola Negri zmarła 1 sierpnia 1987 roku w San Antonio. Wcześniej została właścicielką kluczy do tego gościnnego miasta, honorową obywatelką Los Angeles z gwiazdą na słynnej Drodze Sławy i laureatką nagrody „Za całokształt niezwykłych osiągnięć przyczyniających się do rozwoju filmu niemieckiego.”
W 2011 roku znalazła się w gronie 15 Polek kandydujących do miana Polki Wszech Czasów.
W ramach polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej zrekonstruowany film z Polą Negri z 1918 roku „Mania. Historia pracownicy fabryki papierosów” został zakwalifikowany do promocji Polski w 5 stolicach Europy!
Bernard Shaw powiedział w czasie jednego ze spotkań z Polą w Londynie, że „ludzie potrzebują złudzeń, by stawić czoła życiu.”
Tę misję Pola wypełniła. Mity służą nie tyle gwiazdom, co ich wielbicielom. Są źródłem natchnienia, nadziei, nostalgii i wewnętrznej siły.
Piękna Polita, jak nazywał ją Rudolf Valentino, jest w naszych sercach i umysłach. Pamięć buduje tożsamość. Ocalić od zapomnienia, to znaczy też wiedzieć więcej o sobie…
Dorota Łańcucka
źródło: www.polanegri.pl