Śladem kolejnych publikacji Gazety Pomorskiej
W ubiegły piątek, tj. 14 listopada, mieszkańcy miasta, zostali poinformowani na łamach Gazety Pomorskiej o znalezieniu przez czytelnika tejże gazety kilkudziesięciu, a dokładnie 70 sztuk niedostarczonych kopert. Tytuł artykułu „Dokumenty poszły w las”.
Winni jesteśmy mieszkańcom, jak i samej redakcji, która nie próżnuje w tworzeniu kolejnych artykułów, przypomnienie kilku faktów, związanych z opisanym zdarzeniem.
Otóż w czwartek, tj. 13 listopada, Pani Redaktor Gazety Pomorskiej Joanna Lewandowska zadzwoniła do burmistrza Janusza Dobrosia z informacją, iż jest w posiadaniu kilkudziesięciu kopert z ubiegłego roku, które miały być dostarczone, a nie są. Burmistrz nie krył oburzenia, bo oczywistym jest, iż taka sytuacja wymaga napiętnowania i nie powinna mieć miejsca. Jako przedstawiciel urzędu i właściciel listów poprosił o przekazanie dokumentów, aby móc rozpocząć cały proces sprawdzenia, jak taka sytuacja mogła zaistnieć, i podjęcia niezbędnych kroków uniemożliwiających ponowne jej zaistnienie. W odpowiedzi usłyszał, że korespondencja zostanie dostarczona do urzędu, ale nie w tym tygodniu, bo pani redaktor jest zajęta, być może nastąpi to w tygodniu przyszłym. Burmistrz zaproponował, iż sam osobiście podjedzie do redakcji w piątek aby odzyskać niedostarczone listy i zacząć cały proces kontrolny. Kwestię nieposiadania tej dokumentacji przez redakcję poruszaną w artykule „Dokumenty same nie poszły w las…” z dnia 17 listopada pozostawiamy bez komentarza, Szanowny Panie Redaktorze.
Sami Państwo przyznacie, iż trudnym jest odnoszenie się do czegoś, czego nie widzimy, i wyciągania wniosków z zaistniałej sytuacji. Informację podobnej treści uzyskała sekretarz miasta Alicja Letkiewicz-Sulińska dzwoniąca ponownie do Pani Redaktor w piątek, iż ona sama przyjedzie i odda korespondencję, ale w przyszłym tygodniu. Kiedy to nastąpi? sama zadzwoni. Sekretarz miasta również zaproponowała osobisty odbiór poczty w piątek, niestety Pani Redaktor stwierdziła, że w ten dzień jest w terenie i nie będzie to możliwe. I tu jest kuriozum, Szanowny Panie Redaktorze i Pani Redaktor! Niezrozumiałym jest, iż tak słusznie podnosiliście Państwo w swoim artykule ochronę danych osobowych i w jednej chwili zapominacie o niej, gdy jesteście w posiadaniu korespondencji, która was nie dotyczy. Być może należy Państwu przypomnieć, iż zgodnie z artykułem 267 § 1 kodeksu karnego odpowiedzialności karnej podlega nie tylko ten, „..kto bez uprawnienia uzyskuje informację dla niego nie przeznaczoną otwierając zamknięte pismo…”, ale także ten kto „..znacznie utrudnia osobie uprawnionej ( adresatowi informacji) zapoznanie się z nią…” ( artykuł 268 § 1 kodeksu karnego) oraz ten, „…kto przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą…”( artykuł 284 kodeksu karnego). Zatem Panie Redaktorze, nie zgadzam się z twierdzeniem, że ten, kto znajduje i nie zwraca uprawnionej osobie na jej żądanie jakichkolwiek rzeczy, np. listów, nie
ponosi odpowiedzialności. Oczywiste jest, że odpowiedzialności, w tym także karnej może podlegać również administrator danych osobowych, którego postępowanie doprowadziło do naruszenia danych osobowych. Do ustalenia faktów i ewentualnych sprawców niezbędne jest jeżeli nie odzyskanie listów, to co najmniej zapoznanie się z nimi.
Nasze piątkowe postępowanie było spowodowane właśnie tymi przesłankami. Zapominacie Państwo, iż Urząd jest dla obywateli, a skoro prawa mieszkańców zostały naruszone jak dowodzi Państwa artykuł, to chcieliśmy jak najszybciej tę sytuację naprawić. Nie dawaliście nam Państwo szansy ciągłymi niesprecyzowanymi terminami przekazania „zguby”. Aby móc zacząć wyciągać konsekwencje, należy mieć dowody, o które bezskutecznie prosili Panią Redaktor przedstawiciele urzędu. Cieszy nas fakt przekazania dokumentów do organów ścigania, bo po pierwsze sami o to zabiegaliśmy a po drugie oznacza to, iż jako strona w toczącym się postępowaniu będziemy mieli wgląd do dokumentów. Szkoda tylko, że priorytetem redaktorów jest sensacja, a później człowiek i zabezpieczenie jego praw i interesów. Świadczy o tym zdjęcie i notatka „Dokumenty w rękach policji” strona 16 „Gazety Pomorskiej „ z dnia 18 listopada 2008 roku. Trudno nie zadać nasuwającego się pytania, co od czwartku tj. 13 listopada działo się z tą korespondencją?